Janusz MuzyczyszynJustyna Karolak (1981) – z wykształcenia jestem plastykiem (scenografem) i dziennikarzem (o specjalności prasowej). Z wyboru – pisarzem od ponad 20 lat i redaktorem od ponad 8 lat.

Do zostania redaktorem doprowadziła mnie miłość do literatury – głównie do powieści i opowiadań – która regularnie owocowała i chęcią tworzenia, i pragnieniem zwiedzania cudzych fikcjonalnych światów. Uwielbiam przebywać w szufladzie pisarza, z którym współpracuję jako redaktor – redagowanie utworu prozatorskiego to dla mnie za każdym razem zaszczyt bycia zaproszoną do wnętrza cudzej intymnej krainy słowa pisanego… bo czy istnieje coś bardziej intymnego od myśli ubranej w literacką ekspresję…?

Szanuję związek intelektualny i emocjonalny pisarza z treścią i wyglądem jego dzieła, jednocześnie nie waham się proponować autorom odważnych rozwiązań – zarówno semantycznych, jak fabularnych. Uważam, że jako redaktor jestem zobligowana zachować maksymalną uczciwość relacji przede wszystkim z dziełem pisarza – mówiąc wprost, jakość redagowanego tekstu to mój priorytet. Ty, pisarz, i ja, Twój redaktor – możemy darzyć siebie wzajemnie sympatią (to nie jest zabronione… to w praktyce bardzo często się przytrafia…!), ale we współpracy walczymy razem o jakość Twojego tekstu: nie boimy się ze sobą rozmawiać, dyskutować z wykorzystaniem argumentów merytorycznych, nie uchylamy się przed wysiłkami, idziemy ramię w ramię po wszystko, co tylko jesteśmy w stanie wydobyć z siebie i dać Twojemu tekstowi. To on – Twój tekst – jest dla nas obojga najważniejszy.

Pomagam pisarzom – autorom utworów epickich – w budowaniu porozumienia z czytelnikami. Oznacza to, że jako redaktor zwracam baczną uwagę na walory komunikacyjne tekstu literackiego – pilnuję, by wypłynęły na powierzchnię intencje pisarskie. Wiem, o co i jak zapytać autora, by uczytelnienie jego wizji literackiej stało się możliwe. Niczego nie wykreślam lekką ręką – przy fragmentach z różnych względów problematycznych czy newralgicznych dopytuję się pisarza, co de facto chciał, zamierzał wyrazić; intencje pisarza są dla mnie w codziennej pracy niesłychanie istotne.

Logika treści utworu i logika językowa, spójność fabularna, wiarygodni czy prawdopodobni bohaterowie literaccy, styl i nastrój opisów literackich – statycznych bądź dynamicznych, kompozycja powieści, noweli czy opowiadania, dawkowanie napięcia dramatycznego, granie suspensami… i wiele innych aspektów fabuły, narracji i języka literackiego stanowi fundamenty mojej pracy redaktora. Dopiero na tych fundamentach buduję z pisarzem wartość stricte językową jego utworu – tu interesuje mnie gramatyka, celność języka literackiego stosowanego przez pisarza (np. zdrowy balans pomiędzy precyzją wypowiedzi literackiej a synonimią), interpunkcja…

Nie, nie jestem idealna – och, zdecydowanie nie! Powiem więcej: nie istnieje idealny – perfekcyjny czy perfekcyjnie zręczny tekst literacki. Powiem jeszcze więcej: sztuka, wyraz artystyczny, objaw kreacji pisarskiej stają się charakterystyczne i zapamiętywalne właśnie dlatego, że nie są idealne; że nie są perfekcyjne! Czy znaczy to, że pobłażam własnym błędom i błędom pisarza…? Nie! Nikomu – a zwłaszcza samej sobie – nie pobłażam, myślę jednak, że sprawny, stabilny, godny zaufania redaktor powinien umieć zauważać i określać granice oddzielające urok pisarskiego zamysłu od niezręczności językowych wymagających eliminacji. Czy jestem takim redaktorem? Sądzę, że tak.

Potrafię odróżnić powtórzenia błędne i niezręczne od powtórzeń zamierzonych przez pisarza i estetycznych. Potrafię odróżnić sformułowanie o brzydkim (szpecącym treść i formę tekstu) zabarwieniu pleonastycznym od pleonazmu świadomie zaplanowanego, którego zadaniem jest „puścić oko do czytelnika” i dostarczyć ciekawej, nietuzinkowej retoryki. Potrafię doradzić budujące (konstruktywne) rozwiązania językowe – wiem, kiedy (w jakich obszarach tekstu literackiego) należy uszczuplić zasób synonimów i wyrazów bliskoznacznych, a w jakich należy go wzbogacić, wzmocnić. Wiem też, kiedy trzeba ujednolicić czasy użyte w narracji, a kiedy można zaakceptować przełamanie, zakłócenie tej „normy” jednolitych czasów… Czego zatem nie wiem…?

Nie znam wieluuu tajników języka polskiego i wieluuu odcieni historycznych związanych z kształtowaniem się kultur literackich – bycie redaktorem, tak samo jak bycie pisarzem, to praca i zabawa na całe życie! Dlatego uczę się niemal każdego dnia – co dzień staram się odświeżać i uzupełniać dotychczas zgromadzone zasoby wiedzy oraz sięgać tam, gdzie jeszcze mnie nie było. I wciąż odnajduję głębokie pokłady swojej niewiedzy – językowej i literaturoznawczej – i wciąż próbuję nadbudowywać je warstewkami zrozumienia, propozycjami odpowiedzi na pytania, i wciąż dotykam, i w sobie, i w rzeczywistości zewnętrznej, kolejnych pytań, luk… Próby odkrywania następnych i następnych niewiadomych oraz próby zapełniania różnych szczelin czymś niemiałkim to fascynujący, nieustający proces, któremu oddaję się bez reszty.

Nie boję się wyzwań, ale do nawiązywania współprac podchodzę selektywnie. Zdarza się, że odmawiam autorowi. W przypadku tekstów przejawiających zbyt niską sprawność pisarską (językową) nie decyduję się podjąć usługi redakcji, mogę wówczas polecić autorowi albo zbiór lektur, które pomogą mu zbliżyć się do panowania nad narzędziem językowym, albo udział w warsztatach literackich, które współtworzę i współprowadzę. Współpracowałam natomiast z dyslektykami i były to niezwykle przyjemne dla obu stron współprace – wartość literacka owych tekstów zleconych mi pod opiekę była tak wyrazista, że wspaniale determinowała niedostatki tekstu wynikające z dysleksji. Najważniejszy klucz służący mi do odpowiedzenia sobie na pytanie, czy chcę współpracować z danym autorem, to osobowość tego autora – jego pasja pisania, jego kultura wypowiedzi, sposób porozumiewania się z otoczeniem… Wszędzie tam, gdzie widzę żarliwego pasjonata, nielękającego się pracy nad swoim utworem prozatorskim, dostrzegam zarazem znakomitego partnera do współpracy.

Pisarze, których książki zredagowałam, nazywali mnie aniołem redakcji, diabłem redakcji, perłą wśród redaktorów, redaktorem ninją… Każde z tych określeń ubóstwiam – są wzruszające lub kapitalnie dowcipne, wszystkie przywołują superpiękne wspomnienia z pracy. Czy utożsamiam się z nimi – to osobna sprawa… Na pewno jestem za nie wdzięczna, ale sama o sobie myślę, że jestem… Justyną Karolak. Nikim więcej – to prawda! – ale też nikim mniej. A najprawdziwsze, co mogę o sobie powiedzieć, to to, że kocham swoją pracę.

Jeśli chcesz zadać mi pytania o możliwość i potencjalny przebieg współpracy, skontaktuj się ze mną pod adresem: redakcja@fictomercial.pl; zanim do mnie napiszesz, przeczytaj poniższe opinie.

Przykładowe opinie pisarzy – o mnie i mojej pracy redakcyjnej (opublikowane za pisemną zgodą autorów)

Maciej Grzesiak, autor powieści pt. Czterdzieści i Cztery (2020):

Bardzo dziękuję Justynie za możliwość cudownej współpracy. Było to ciekawe, pouczające doświadczenie. Już widok pierwszych poprawionych zdań sprawił, że poczułem, jakbym wygrał los na loterii. Odnoszę wrażenie, że Justyna pracuje nie tylko umysłem, ale i sercem. Artystyczna wrażliwość oraz niezwykła uważność, w połączeniu z wiedzą i ogromnym zaangażowaniem w pracę, czynią z Justyny świetną redaktorkę. Mam nadzieję, że wkrótce oddam w jej ręce kolejną książkę.

Mariusz Kaniewski, autor powieści pt. Kolumb A.D. 2100 (2020):

Poznałem Justynę kilka lat temu, kiedy pierwszy raz zmierzyłem się ze słowem pisanym z zamysłem, by dopiąć sprawę do końca i wydać książkę. Nie wiedziałem za wiele o procesie pisania literatury, wydawania, więc począłem szukać informacji w sieci i tak trafiłem na Justynę. Zaczęliśmy mailować. Od razu byłem zaskoczony wiedzą, kunsztem i rzetelnością odpowiedzi Justyny – moje maile wyglądały zawsze słabo w porównywaniu z jej opasłymi, pełnymi treści odpowiedziami.

Wiele maili było pisanych, jedno spotkanie w Łodzi i długi telefon. Justyna nigdy nie pozostawiła mnie bez odpowiedzi, wręcz odwrotnie, obdarowywała pełnymi garściami wskazówek. Z dobrej woli zajęła się moją pierwszą powieścią, która nie ujrzała światła dziennego. Za to druga właśnie szykuje się do druku, a jej redaktorem – na szczęście – została Justyna. Nazwałbym ją Panią Szpilką, bo w książce znalazłem mnóstwo komentarzy, uwag, zmian, a to wszystko celem poprawy, upiększenia, nigdy nieuzasadnionej zmiany, bo Justyna nie wchodziła w buty autora.

Z całego serca polecam współpracę z Justyną! Bo to rzetelna, doświadczona pisarka i redaktorka. A do tego posiada niesamowitą wiedzę z dziedziny teorii literatury oraz dziedzin pokrewnych, także z filozofii, o której – jako jej wykładowca – wiem co nieco.

Na końcu… Justyna, bardzo dziękuję za wszystko i z radością będę dalej współpracował!.

Marta Balon, autorka powieści pt. Zapomniałem dodać (2021):

Miałam ogromny przywilej współpracować z Justyną przy redakcji swojej pierwszej książki i żywię wielką nadzieję, że będziemy współpracować również przy następnych. Po pierwsze, Justyna ma cudowną, niesamowitą zdolność rozładowywania napięcia. W naszej początkowej wymianie maili byłam nieco zestresowana, gdyż ze względu na to, że nie należę do tzw. asów techniki, myślałam, że strasznie namieszałam w pliku »tryb śledzenia zmian«. Oczywiście przeprosiłam i poprosiłam o wyrozumiałość, a w odpowiedzi usłyszałam, żebym się nie martwiła, że zrobimy wszystko na spokojnie i na pewno będzie dobrze. Słowa te spłynęły po mej duszy niczym balsam! Z wielką radością pomyślałam, że czeka mnie miła i owocna współpraca, a nie »przepychanie się« z redaktorem. Justyna jest nie tylko kompetentną osobą, która ma dogłębną wiedzę merytoryczną, ale również kimś, kto nie przytłacza autora sugestiami i radami. Jej wyjaśnienia odnośnie do danej poprawki są zawsze szczegółowe, a tam, gdzie można pozostawić wybór autorowi (jeśli nie dotyczy to jednoznacznych błędów), zawsze daje wolność. Justyna jest też człowiekiem, który dokłada we współpracy wiele od siebie, wykraczając poza ramy działania »od do«. Jestem bardzo, bardzo zadowolona z tego, jak wygląda tekst po zaproponowanych przez nią zmianach. I jeszcze jedno: uwielbiam jej poczucie humoru! Czytanie komentarzy od Justyny wiązało się często z dużą porcją zdrowego śmiechu. Gorąco polecam!.