Korekta tekstu zasadniczo powinna być drugą czynnością przygotowującą do publikacji, druku lub wydania (pierwszą jest redakcja). Korektor dba o jakość językową tekstu, co oznacza, że eliminuje z niego błędy językowe – np. gramatyczne czy ortograficzne…
Powiedzieliśmy „zasadniczo”, bo przecież może się zdarzyć, że autor napisał np. powieść na tyle czystym, świetnie zbudowanym i estetycznym językiem, a także tak solidnie zadbał o warstwę logiczną fabuły i wszelkie elementy struktury utworu, że w procesie czytania przez specjalistę okaże się, że nieco głębsza ingerencja w tekst, czyli redakcja, nie jest konieczna – wówczas można wykonać jedynie korektę, której zadaniem będzie usunąć drobne przeoczenia (np. błędy interpunkcyjne). Niemniej są to sytuacje rzadkie – zazwyczaj przyjmuje się, że tekst powinien zostać poddany podwójnej analizie przygotowującej go na spotkanie z odbiorcą, czyli i zredagowaniu, i skorygowaniu.
Wykluczanie z tekstu błędów czy niezręczności stylistycznych to także jedno z zadań korektora – korektor stara się nadać tekstowi jak najzgrabniejsze brzmienie (jak najlepszy kształt stylistyczny). Można powiedzieć, że korektor wychwytuje w tekście subtelności wymagające poprawy, które pozostały jeszcze po procesie redakcji. Korektor, który zasiada do poprawiania tekstu po ingerencji dobrego redaktora, wie, że może ze spokojną głową poświęcić swój czas i pełnię uwagi właśnie warstwie językowej tego tekstu. Bo kiedy materiał pisany został wcześniej odpowiednio „osadzony” konstrukcyjnie, kompozycyjnie i logicznie, wtedy pozostaje już wyłącznie pielęgnacja językowa.
W praktyce często spotykamy się z tezą, że rola korektora jest mniej ważna od roli redaktora – gdy jako czytelnicy znajdziemy w książce jakiś błąd językowy, to najczęściej winimy za niego redaktora; nawet nieco podświadomie przywykliśmy traktować właśnie redaktora jako najważniejszego specjalistę odpowiedzialnego za przygotowanie tekstu do druku, a skoro jako najważniejszego, to również w całości odpowiedzialnego za zauważone przez nas usterki czy uchybienia pozostawione w tymże tekście.
W rzeczywistości to, że korektę nanosi się w drugiej kolejności, a więc po redakcji, wcale nie czyni korektora mniej istotnym specjalistą! Tak naprawdę w każdym porządnym wydawnictwie tekst poddawany jest redakcji oraz korekcie – właśnie po to, aby dwie pary oczu mogły wziąć ten tekst pod dwie niezależne lupy. Jeden i drugi specjalista tak samo żarliwie pracuje nad tekstem i każdemu z nich zależy w równym stopniu na jak najlepszym opracowaniu tekstu i wyeliminowaniu z niego maksymalnej liczby błędów czy lapsusów językowych. A co za tym idzie – obaj specjaliści są tak samo istotni i roli żadnego z nich nie należy bagatelizować.
A skoro mowa o błędach obecnych w tekstach już wydanych i wydrukowanych – czytelnik nigdy nie wie, kto jest odpowiedzialny za dany błąd czy uchybienie widoczne w tekście. W swoich osądach bardzo często zapominamy o odpowiedzialności pisarza, czyli autora tekstu, podczas gdy sam pisarz jest zobligowany i intelektualnie, i etycznie do dbałości językowej. Jest to naturalna odpowiedzialność pisarza względem swoich czytelników i mimo że zadaniem korektorów i redaktorów jest jak najpełniej pisarzy wspierać, pomagać im, to jednak mogą oni jedynie za autorem podążać, „iść jego śladem” – oznacza to, że nie wszystkie aspekty gramatyczne i stylistyczne w każdej sytuacji będą uporządkowane i ujęte ściśle tak, jak postulowaliby korektorzy i redaktorzy.
Wydana książka czy czasopismo to zazwyczaj owoc pracy doprawdy wielu ludzi. Wszyscy ci ludzie dążą do przygotowania jak najlepszego pod każdym względem tekstu, a korektor pełni w całym tym zespole niezwykle ważną funkcję. Mówimy tu jednak o swego rodzaju odpowiedzialności zbiorowej za jakość tekstu – warto przy tym pamiętać, że na początku tego łańcucha oraz na jego końcu zawsze jest pisarz: to od pisarza wszystko się zaczyna, to on tworzy tekst z określoną intencją i wyposaża go w znaczenie (przesłanie), wreszcie to on analizuje pracę redaktora i korektora, by wypowiedzieć swoje wnioski na jej temat.